czwartek, 11 lipca 2013

Kto za AussieGrit?

Już nie od dziś wiadomo, że Mark Webber odchodzi z Formuły, aby zająć się LeMans. Wcześniej pojawiało się wiele spekulacji, czy Australijczyk pozostanie i dalej będzie drugim kierowcą Red Bulla. Wszystko oficjalnie wyjaśniło się podczas czwartkowej konferencji przed Grand Prix Wielkiej Brytanii. Co ciekawe - zawodnik podjął tę decyzję jeszcze przed trwającym sezonem, kiedy relacje na linii Webber-Vettel były w miarę znośne, a panowie potrafili przebywać w swoim towarzystwie dłużej niż trzy sekundy. Informację o odejściu, a właściwie nowo-zawartej umowie AussieGrit przekazało Porsche na swoim oficjalnym profilu na twitterze. Pytany o takową informację, Mark nie miał już wyjścia i musiał przyznać się, że kończy z F1. Co czuł wówczas Christian Horner, kiedy wszedł na portal społecznościowy i jego oczom ukazał się wpis o swoim podopiecznym? Szef RBR nie wiedział o niczym. Dopiero internet uświadomił go o sytuacji, w jakiej znalazł się team z Milton Keynes. Osobiście uważam, że australijski kangur zachował się niepoprawnie, zatajając to. Ale wybiegnijmy już w teraźniejszość. Teraz pytania o koniec kariery Webbera zastąpiły spekulacje o jego następcę.
Mamy trzech kandydatów: Kimi Raikkonen, Daniel Ricciardo oraz Jean-Eric Vergne. Największe szanse ma oczywiście Fin. Drugi, według fanów, na drodze do zajęcia fotela w mistrzowskiej ekipie jest Ricciardo, a na końcu jego (były) kolega, Jean-Eric. Decyzja pomiędzy tą trójką spędza sen z powiek nie tylko fanom, ale również samym kierowcom i osobom odpowiedzialnym za to. Jak widać, Red Bull Racing jest tak zestresowane, że nawet prosi kibiców o pomoc za pośrednictwem facebook'a.


Widzimy, że wyraźnie wygrywa Iceman (11 tys. osób chętnie widziałoby tego kierowcę w duecie z Vettelem). 5 tysięcy użytkowników portalu społecznościowego woli rodaka Webbera. Na szarym końcu jest Francuz (3,7 tys.). Jeśli wierzyć, że ta ankieta będzie miała wpływ to już możemy witać Mistrza Świata z 2007 roku w austriackim zespole. Jednak za takim rozwiązaniem jest również wielu celebrytów ze świata paddocku. Sir Jackie Stewart powiedział, że Raikkonen byłby skończonym debilem (no dobra, użył troszeczkę innych słów), gdyby nie korzystał z sytuacji. Również Brytyjczyk, Lewis Hamilton twierdzi, że byłoby super, gdyby fani mogliby oglądać jego rywala w RBR (chyba nie zdaje sobie sprawy,że wówczas nie miałby już żadnych szans). Przy uwielbiającym lody zawodniku większych nadziei nie ma też Ricciardo, który twierdzi, że nikt nie wybierze jego, jeśli może mieć u siebie byłego zwycięzcę. Przeciwnego zdania jest Niki Lauda, który postawił sprawę jasno. Były mistrz uważa, że kiedy Kimi znajdzie się u Byków, to, lekko mówiąc, będzie miał zdecydowanie mniej dni na "chlanie".
Warto wspomnieć, że Seb oraz Iceman są przyjaciółmi. Mieszkają niedaleko siebie w Szwajcarii oraz często się spotykają, również poza pracą. Z pewnością ich stosunki ochłodziłyby się podczas wspólnej pracy. Przy nieustępującej sylwetce Fina i władczej pozycji Niemca mielibyśmy prawdziwą rzeź, zapewne jeszcze gorszą od obecnej.
W tym czasie ekipa z Enstone robi wszystko, aby zatrzymać u siebie swojego podopiecznego. Decyzja jednak należy do samego zainteresowanego. Co wybierze? Jaką decyzję podejmie kierowca Lotusa? Wszystko rozstrzygnie się już w sierpniu, podczas przerwy wakacyjnej. Nie wiadomo z kim zostanie Raikkonen. Do tego czasu musimy poczekać i wciąż głowić się nad przyszłością Formuły.
M./
Źródło: inf. własna, zdjęcia prywatne, google.

0 ;):

Prześlij komentarz

Textbookers baner