piątek, 21 czerwca 2013

Z wielkiej chmury mały deszcz...

Tak, oto dziś została ogłoszona kara dla Mercedesa oraz Pirelli za tajne testy. I co? I nic. Wszystko zapowiadało się bardzo poważnie - rozmowy z FIA, Trybunał, rozprawa, tłumy prawników, a wszystko po to, aby się dowiedzieć, że Srebrne Strzały nie mogą wziąć udziału w testach dla młodych kierowców. Jest również reprymenda. Ale co to daje? Szczerze mówiąc, przecież nawet sam team proponował do tego wszystkiego jeszcze karę pieniężną. Ale obyło się bez utraty kasy. Nie wiem co tu zadziałało: łapówki czy głupota sędziów? Naprawdę byli tak ślepi, że uwierzyli w maślane oczka Brawna i jego (marne) tłumaczenia? Przecież trzeba być totalnym idiotą, aby dać wiarę w brak analiz. Tłumaczenia szefa niemieckiego teamu były następujące: „Nie wiem, jakie były opony, nie wiem, jakie były cele Pirelli. Zawsze działało na zasadzie braku informacji”. Przepraszam, ale czy ten pan naprawdę uważa nas za bezmózgich? Przecież nawet moja 2-letnia siostrzenica doskonale wie, że takie testy MUSZĄ przynieść jakieś korzyści. Poza tym - jakim cudem poprawili się tak bardzo? Ktoś pamięta jeszcze drugie miejsce w kwalifikacjach Lewisa Hamiltona i jego porażkę w postaci dubla przez początek stawki w wyścigu? Więc jak to jest możliwe, że już w Monako zwyciężyli, nie dając szans innym? To jest wręcz niesamowite. Naprawdę, to nie przez te 1000 km, które przejechali ich zawodnicy. Z pewnością Pan Bóg im pomógł... Drugą sprawą, którą się posłużyli były e-maile i rzekoma zgoda Charliego Whitinga, który miał pisać do prawnika FIA następującą wiadomość: „Według mnie takie testy nie mogą zostać zorganizowane przez uczestnika mistrzostw. Mogłyby zostać przeprowadzone, gdyby organizatorem było Pirelli. Można to tak zrozumieć?”. Odpowiedź Sebastiana Bernarda była twierdząca. Również Artykuł 22. mówi o braku winy, której nie ponosi team, jeśli nie organizuje badań. Gdy to było mało wiarygodne, domyślni winowajcy próbowali wciągnąć w to wszystko Ferrari, twierdząc, że ekipa z Maranello posłużyła się autem z 2011 roku, który jest bardzo podobny do tegorocznego, a to jest niedopuszczalne. Ale przypomnijmy, że to nie włoska stajnia musiała się tłumaczyć, a przy okazji to nie ona wykorzystała do tego swoich kierowców etatowych. „Jesteśmy niewinni, to oni powinni tu stać. Wzięli samochód i uważają, że jest to zgodne z przepisami, a tak naprawdę auto z 2011 roku jest bardzo zbliżone do 2012 i 2013 sezonu. Ponadto jest to tylko różnica połowy sekundy pomiędzy bolidem z 2011 a 2013 roku. To pokazuje, że zmiany były minimalne w ostatnich dwóch sezonach” - powiedział Harris. Federacja otwarcie przyznała, że Mercedes nie dostał żadnej zgody na korzystanie z tegorocznego samochodu. Co prawda, miały miejsce rozmowy pomiędzy Whiting'iem a Srebrnymi Strzałami,  jednak pytania były bardzo ogólne i nic nie wskazywało na organizację testów. Zresztą - nawet jeśli Charlie wydałby zgodę, jedynie FIA jest w stanie uchylić prawo. Co na to wszystko Pirelli? Włoski koncern zaoponował tylko, że w kontrakcie nie ma mowie o żadnych karach. Po wszystkim sędziowie zadecydowali, że werdykt zostanie ogłoszony w piątek (tj. dzisiaj). Wszyscy mieli nadzieję na surową karę, ale tak się nie stało. Czas został niepotrzebnie zmarnowany, a konsekwencje poniosą... osoby całkowicie niezwiązane z aferą, czyli młodzi kierowcy. Nie mogli pojeździć na tajnych testach i nie pojeżdżą również teraz... Wszystko rozeszło się po kościach. Po raz kolejny FIA pokazało swoją mądrość i bezstronność (ironia). Pozostaje tylko pytanie: Po co było to wszystko?
Pzdr., M./

EDIT: Na fan page'u mojej strony pojawiło się zapytanie odnośnie kary. Jakie jest Wasze zdanie na ten temat?

2 komentarze:

  1. A ja liczyłam na większą karę. Przecież Merc ma Laudę a Lauda ma dobre kontakty z Ecclestonem. Do Teamu osobiście nic nie mam ale tak czy siak powinni zostać wykluczeni na jeden wyścig.
    A co do Ferrari... samochód z 2011 roku jest podobny do obecnego ale różni się pod niektórymi względami. Z de la Rosą raczej nic nie zdziałają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic dziwnego, że Ecclestone bronił Mercedesa...

      Usuń

Textbookers baner