poniedziałek, 29 grudnia 2014

List do J.

Zainspirowane początkiem TEGO newsa.

Cześć Jules!
Co u Ciebie? Dawno się nie widzieliśmy... Od dawna nie rozmawialiśmy i nie mieliśmy okazji razem przeżywać tych wszystkich emocji na torze. Od tego październikowego dnia słuch po Tobie zaginął. A może to ja zaniedbałam wszystko? Piątego października nie zdążyłam dowiedzieć się co z Tobą, jak się czujesz. Zaraz po wyścigu spieszyłam na kurs, a później uczyłam się francuskiego na sprawdzian. Miałeś mi pomóc swoją wypowiedzią japońską, ale nigdzie jej nie znalazłam... Szkoda. Rozmawiałam z Adrianem. Był roztrzęsiony i nieobecny, powiedział coś w ojczystym języku, a później szybko uciekł. Nie zrozumiałam z tego ani słowa, bo przecież nigdy nie byłam dobra z niemieckiego. Później już nikogo nie znalazłam, wszyscy gdzieś zniknęli, nie było ich w telewizji ani w Internecie. Nie mogłam znaleźć żadnego osobnika, który powiedziałby mi, gdzie mogę Cię spotkać.
A potem Twój zespół wydał oświadczenie. Nic z niego nie zrozumiałam. A może nie chciałam? Pomyślałam, że to jak z Michaelem. Ale szybko usunęłam z głowy te myśli i powróciłam do nauki. Byłam pewna, iż szybko Cię zobaczę, odezwiesz się i powiesz, że byłeś na krótkich i niespodziewanych wakacjach, a te wszystkie wiadomości to tylko głupie plotki zazdrosnych nieszczęśników życiowych. Ale Ty wciąż milczałeś. Nadal milczysz. Nadal nigdzie nie mogę Cię znaleźć. Nadal jesteś nieobecny...
Kilka dni temu była Gwiazdka. Jak ją spędziłeś? Podzieliłeś się opłatkiem? Co dostałeś pod choinkę? Wiesz, sezon się już skończył i trochę tu pusto, ale te ostatnie Grand Prix też siały pustkę, zwłaszcza Rosja, gdzie po raz pierwszy zabrakło Twojej osoby. Twój garaż był zamknięty, a pole startowe czekało na Ciebie. Dziś mija rok od wypadku Michaela. Wszyscy o nim mówią; powoli powraca do zdrowia. Wczoraj nadeszła informacja, że Twój stan zdrowia jest gorszy, niż przypuszczano. Ale to nieprawda, mam rację? Już w środę Sylwester, przywitamy Nowy Rok. Będziesz strzelał fajerwerki? Ja nie, nie lubię tego. Mój pies się boi, więc oszczędzę mu tego.
Szkoda, że Marussia ogłosiła upadłość, ale pewnie już o tym wiesz. Przykro mi, ale mam nadzieję, że kiedyś powrócą, a Ty wówczas będziesz jeździł w Maranello. Tak właśnie będzie.
Jakie masz plany na nadchodzący sezon? Jeśli to tajemnica, to nie mów. W końcu się dowiemy. Z mojej strony to tyle. Dzięki, że mnie wysłuchałeś i mam nadzieję, że w końcu dasz znak życia. Tymczasem żegnam się z Tobą i życzę pomyślnego 2015 roku oraz udanej imprezy sylwestrowej.


M./

2 komentarze:

Textbookers baner