wtorek, 30 kwietnia 2013

Grand Prix San Marino, 94'

Start wyścigu
Czy ktoś zna tragiczniejszą rundę w historii Formuły 1 od tej, która miała miejsce w 1994 roku na przełomie kwietnia i maja? To było najgorsze i najbardziej krwawe Grand Prix, jakie widział świat. Tak zwany "Czarny weekend" zebrał swoje okrutne żniwo w postaci dwóch znakomitych zawodników. Nikt nie mógł tego przewidzieć, jednak czy można było uniknąć niepotrzebnej wizyty śmierci? Dlaczego to wszystko się wydarzyło? Czy musiało dojść do tak tragicznych skutków? To było zaniedbanie ze strony zespołów, sędziów, przepisów, błędy kierowców, czy też po prostu przeznaczenie?


Wypadek Barrichello
 Już podczas porannych treningów piątkowych rozpoczęła się walka o życie Rubensa Barrichello. Brazylijczyk tuż przed boksami rozbił swojego Jordana. Wyleciał w powietrze, a jego auto rozbiło się na kawałki. Zawodnik leżał nieprzytomny w kokpicie w obróconym bolidzie i tylko właściwa reakcja lekarzy uratowała mu życie. Można mówić, że Barrichello miał pecha, ale jak się później okazało, był największym szczęśliwcem tego weekendu...

W sobotę podczas kwalifikacji doszło do kolejnej kraksy, w której zginął debiutant, Roland Ratzenberger. Austriak jechał z prędkością 280 km/h, kiedy uderzył w zakręt Villeneuve'a. Jego przednie skrzydło wpadło pod koła i uniemożliwiło skręty kierownicą. Podczas wizji można było zauważyć jak głowa zawodnika odbija się o kokpit. Późniejsze oględziny wykazały, że kark mężczyzny nie wytrzymał obciążenia, a sam kierowca zginął na miejscu. Mimo wszystko został on przetransportowany helikopterem do szpitala, gdzie stwierdzono zgon. Zmarł ledwo smakując Formuły 1. Debiutant był pierwszym kierowcą, który zginął podczas weekendu Grand Prix od 1982 roku. Jego ekipa nie chciała wziąć udziału w niedzielnym wyścigu, jednak Bernie Ecclestone przekonał ich do startu. Ze względu na szacunek i pamięć Rolanda jego miejsce na starcie zostało puste. To był jednak dopiero początek...
Dzień wyścigu był najtragiczniejszy. Już na starcie zgasł silnik JJ Lehto, którego większość kierowców ominęła, ale Pedro Lamy nie zauważył go i uderzył w rywala w tylne lewe koło. Części z samochodów zaczęły latać nad torem, a czterech kibiców zostało rannych. Był to wówczas pierwszy wyjazd Safety Car na tor Formuły 1.
Próba uratowania Senny
Przebity kask A.S.
Zawodnicy jechali tuż za autem bezpieczeństwa przez cztery okrążenia, przez które opony zdążyły ostygnąć. Po restarcie prowadził Ayrton Senna, a za nim Michael Schumacher. Co się wydarzyło później? Tego nie wiadomo do dziś. Senna z niewiadomych przyczyn pojechał wprost na betonową ścianę. Na nagraniach widać jak Brazylijczyk próbował się ratować, ale było za późno. Ogromna siła uderzenia sprawiła, że przednie zawieszenie odbiło się od ściany i uderzyło kierowcę w głowę. Przebiło kask i walnęło tuż nad okiem! Lekarze próbowali uratować zawodnika. Reanimacja była prowadzona na torze tuż po wyciągnięciu go z kokpitu wraku za osłonami. Przetransportowano go do szpitala, gdzie po kilku godzinach przytrzymywania przy życiu Ayrton zmarł. Wyścig tymczasem wznowiono, jednak rywale nie byli świadomi tragedii.

Dopiero po dojechaniu do mety do wszystkich dotarła owa informacja. Kibice oraz ludzie z paddocku mówią o długim wyczekiwaniu na jakąkolwiek wiadomość na torze. Mówi się, że podczas ogłaszania tego tragizmu nad obiektem błyskawicznie pojawiły się czarne chmury i pioruny. Wiele osób twierdzi, że byli świadkami odejścia Senny oraz Ratzenbergera do nieba...
Ayrton Senna
Roland Ratzenberger

Dziś mija dokładna rocznica śmierci Austriaka, a jutro będziemy obchodzić 19. rocznicę śmierci Brazylijskiego kierowcy, o którym mówi się, że był najlepszym zawodnikiem w historii. Na myśl wysuwa się kilka pytań. Czy Senna wiedział co go czeka? Czy można było uniknąć tej katastrofy? A przede wszystkim - co dokładnie stało się wówczas z Williamsem?
Najbliżsi A.S. mówią, że mężczyzna tuż przed startem zachowywał się bardzo dziwnie. Nigdy nie bał się mówić o Bogu i swojej religii, jednak podczas oczekiwania na rywalizację wziął Biblię i rozpoczął głośno cytować fragmenty Ewangelii. Przez całą niedzielę nie uśmiechnął się ani razu. Był innym człowiekiem. Nikogo to nie dziwiło z powodu śmiertelnego wypadku Rolanda, ale pożegnanie się zawodnika było najdziwniejszą i najbardziej niepokojącą sytuacją.
Hołd składany Sennie przez innych zawodników
Czy można było zaradzić temu? Zespoły przed Grand Prix San Marino naciskali na FIA, aby można było kontrolować elektroniczne dodatki, między innymi kontrole trakcji, a kierowcy, szczególnie Senna dwoili się i troili, aby przepisy zostały zmienione, a bezpieczeństwo grało większą rolę.
Teraz najważniejsze pytanie, na które nikt nie jest w stanie do dziś odpowiedzieć z pełnym przekonaniem - co się stało? Teorii jest wiele. Jedna mówi o złamanym drążku kierowniczym, na który przed Grand Prix skarżył się Brazylijczyk i chciał skrócenia go. Jego prośbę spełniono, jednak było to rozwiązanie bardzo pozorne. Przy wejściu w zakręt drążek miał się urwać, a kierowca stracić panowanie nad pojazdem. Onboard z pokładu bolidu nie został uszkodzony, ale bardzo zastanawiające jest dlaczego realizator zmienił transmisję tuż przed wypadkiem. Podczas rozprawy w 1997 roku nagranie pokazane na rozprawie było o 0,6 sekundy krótsze, a zdaniem niektórych podczas tego czasu widać było jak kierownica zostaje w rękach Senny. Williamsa wtedy posądzano o zabójstwo swojego kierowcy. 
Druga teoria mówi o braku przyczepności. To chyba wydaje się być najbardziej prawdopodobne. Podczas czterech okrążeń za SC opony straciły przyczepność przez niedogrzanie. W czasie wejścia w zakręt Tamburello auto miało otrzeć się o asfalt i stracić siłę dociskową. Z pokładu Schumachera widać jak spod bolidu Ayrtona wydobywa się snop iskier. Przyczyn jest wiele i każda z nich nie została do dziś potwierdzona. Gdyby jednak uderzenie odbyło się po nieco innym kątem, wtedy kierowcy nic by się nie stało, a dziś zapewne oglądalibyśmy go całego i zdrowego, choć może niekoniecznie za kierownicą. Istnieje stwierdzenie, iż Senna zginął dlatego, że był zbyt dobrym kierowcą. Czy to prawda? Jaka była prawdziwa przyczyna jego śmierci? Tej tajemnicy nigdy nie poznamy, gdyż Brazylijczyk zabrał ją ze sobą do nieba.
M./

1 komentarz:

  1. Nie tylko najbliżsi zauważyli że Senna jest jakiś dziwny. Jest nagranie na którym siedzi w bolidzie i ma zdjęty kask. Nigdy tak nie robił. Był niezwykle zamyślony. Moim zdaniem coś przeczuwał. Kierowcy mają szósty zmysł który pomaga im się wybić w wyścigach. Ale jeśli Senna był świadom że coś się stanie to czemu nie wysiadł z bolidu ? Tego już się nie dowiemy. Dobrzy kierowcy mają to do siebie że albo trafią na zły samochód i się męczą albo szybko umierają.

    " Ty nie umarłeś ty jesteś z nami
    umarli ci co są zapomniani "

    OdpowiedzUsuń

Textbookers baner